poniedziałek, 19 listopada 2012

... po wizycie w klinice

W środę byliśmy w klinice w poradni laryngologicznej. Okazało się, że ucho jest już suche, nie ma w nim ani parafiny ani ropy, tylko zalegające fragmenty złuszczającego się naskórka(?). Wyglądały pod mikroskopem jak małe kawałeczki papieru. Zabieg ich wyciągania był bardzo bolesny, więc pierwszą próbę przerwaliśmy, gdyż Igorek reagował bólowo (a jest bardzo wytrzymały). Potem podano mu kropelki znieczulające do uszka i noska, które zadziałały jak tzw. "głupi Jaś". Położyliśmy Igorka na stole zabiegowym i ordynator dr Michalak wraz z dr Kożuch przystąpili do zabiegu. Szczypczykami i "ssakiem" ucho było powolutku oczyszczane. Mimo dawki znieczulenia ból był bardzo duży i Igorek cały czas płakał. Serce mi pękało, gdy go trzymałam, a musiałam - żeby się nie ruszał. Uszko po kilkuminutowym zabiegu udało się oczyścić. Pod warstwą naskórka był jednak stan zapalny i Igorkowi zaaplikowano kolejny, tym razem trzydniowy antybiotyk - Summamed. Pani doktor Kożuch uspokoiła nas, że w uszku nie ma nic niepokojącego. Musieliśmy go obficie zakrapiać dicortineffem. Dziś idziemy do kontroli w naszej oświęcimskiej poradni i Halinka zadecyduje czy Igorek może jutro wrócić do szkoły.
Za tydzień, w poniedziałek jedziemy do USD na rezonans. Pani doktor Kożuch przed naszym przyjęciem na oddział chce jeszcze raz obejrzeć uszko Igorka.

1 komentarz: